

"Droga" napisana przez (Licho) dnia 2020-07-05...
- Daleko jeszcze? Widzisz horyzont kapitanie? - zapytał jeden z majtków zaciągając żagiel w odpowiednim dla niego kierunku.
- Jeszcze trochę. Wiesz przecież, że ta podróż nie miała należeć do najprostszych. Czeka nas odrodzenie. Wszelkie krucjaty, które miały miejsce w latach minionych wyginęły z samymi prowodyrami. Czeka na nas martwy ląd.
Zdanie kończące wypowiedź Kapitana odbiło się echem pomiędzy wzburzonymi falami i meandrami myśli chłopca – adresata słów.
- Czy mogę już udać się na spoczynek? - zapytał, a jego podkrążone oczy błagały wręcz o to, by móc na chwilę udać się w oazę spoczynkową morfeuszowskich ramion.
Mijały dni, lecz horyzont dalej był tak samo odległy jak na początku ich podróży. Diapazon morskiej bryzy kołysał całym okrętem – usypiający tembr. Dogorywali. Nie mieli już pożywienia. Trywialne istnienia posilały się ostatkami dostępnej, nieosolonej wody.
- Jak długo jeszcze? - zapytał stanowczym tonem jeden z wtórujących tej wyprawie Kertuz - Bosman.
- Sprawdź na mapie. Wydaje mi się, że czeka nas jeszcze dzień podróży, o ile morze będzie spokojne i przychylne dla nas.
- Panie, już dawno obiecałeś nam, że dopłyniemy. Czas się dłuży, spojówki czerwienieją od słońca, a my dalej – w punkcie horyzontalnym niebytu.
- Cierpliwości.... - odparł spokojnie, pewnie nad wyraz. Stoik - wiedział gdzie wyruszał, pradawne ryciny przypomniały mu o istnieniu dotąd zapomnianej krainy.
Mineal.
Słońce ulotnymi promieniami znikającymi w warstwie ciemnoszarych gór i wzniesień wdarło się na najbardziej majestatyczne – porzucone ruiny miasta. Stolica, tytułowe miasto do którego zmierzali wydawała się być odległą atopią, o którą dbałość mogłaby potrwać całe wieki. Utopia, bo tym chcieliby, by nazywano mocarstwo powstałe z gruzów wrzosowisk i ciemnych kniei, na których osadziły się zdziczałe, nieokiełznane driady. To miejsce, do którego płynęli wytrwale całe trzysta trzynaście dni. Nie mogli zawrócić.
Niwa, kolebka całej imaginacji naszego powstania. Bogowie będą nam hołubili swoje łaski i my, pochłonięci człowieczeństwem będziemy respektować wszelkie boskie prawa narzucone nam odgórnie w trakcie męczącej podróży. Zwrócą nam się niezliczone troski i zaniedbania człowiecze, jakiś my się dopuścili w trakcie lat minionych i er jeszcze nie dotkniętych całunem czasu. Tutaj się osiedlimy na nowo, wskrzesimy areał i wybudujemy triumfalny mur, przez który przejść nie będzie mogła żadna nieproszona dusza. ".
